Przychodzi mąż do domu patrzy, a tu żona podłogę myje z pupą wypiętą dogóry.
Długo nie myśląc, podbiega, łapie za tyłek, spódnice podwija, majtki w dół i
ognia.
Zrobił co chciał, a żona odwraca się do niego i mówi z politowaniem:
- Jesteś taki sam pojebany jak chłopaki w robocie.
Pewien carski jenerał stroił się na przyjęcie u pani burmistrzowej, adiutant
czyści mu mundur a jenerał pyta:
- Powiedzcie no mi tu Saszka jak to jest, że wy zawsze z jakąś damą z balu
wychodzicie, a ja nic nigdy przygruchać nie mogę? W końcu ja to szarża, a wy
zwykły gefrajtr.
- Nuuuu.... Wasze Wyskokoje Błagarodnoje, nuuu tego....
- No nie kręcić, nie kręcić - odpowiadać!
- Nuuuu, bo ja proszę taką damę do tańca....
- No ja tez - i co?
- Nuuu tego.... tańczymy, rozmawiamy.....
- No my też - i co?
- I jak tak rozmawiamy, to ja pytam: "Izwinitje - czy pani się pierdo.li?"
- Ojoj, toż za to, to można po pysku dostać!!
- No....można........ ale przeważnie się pierdo.li
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy
nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa
szef nowego sprzedawcę do biura:
* No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
* Jedną, szefie.
* Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w
ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
* Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
* Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
* No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
* Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
* Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go,
że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w
rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W
związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce,
ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać
łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w
związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
* I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na
ryby?!
* Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro
w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby..